poniedziałek, 4 lutego 2013

Przed­wcześnie poz­ba­wiona złudzeń rzy­gam na sztuczność uczuć.

"Kto nigdy nie zaznał bólu towarzyszącego nagłej stracie tego, co w naszym życiu najważniejsze? I nie chodzi mi tylko o ludzi, ale także o myśli, plany, marzenia. Udaje się nam dzień, tydzień, czasem kilka lat, lecz ostatecznie jesteśmy nieuchronnie skazani na utratę. Wprawdzie nasze ciało żyje dalej, ale dusza prędzej czy później otrzymuje śmiertelny cios. Zbrodnia doskonała: nie wiemy, kto zamordował naszą radość życia, jaki był motyw morderstwa, ani gdzie są winni."

Maja Anna Kolniowska
lat osiemnaście, 1.02.1962r 
barmanka/prostytutka w pubie "u Maćka" 
Warszawa-Mokotów 

wygląd

 Kocham cię, to nic i wszys­tko zarazem. 
 ________________________
Witam. Mam nadzieje, że tak bardzo nie nawaliłam, poza tym kompletnie nie umiem pisać kart postaci. Wybaczcie. Maja nie gryzie, ja również nie gryzę. A skoro obie nie gryziemy, zapraszam chętnych do wątków oraz powiązań. Nie przestrzegam żadnych reguł, nie zawracam sobie głowy szczegółami.
PS. Miłej zabawy życzę! 

23 komentarze:

  1. [ Witam na blogu :.]

    Marcelina

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Coś czuję, że nasze postaci nie będą za sobą przepadać :D W końcu Maciek to chłopak Marceliny.]

    Marcelina

    OdpowiedzUsuń
  3. [Baaardzo bym chciala watek :) masz jakis pomysl?]

    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Myślę, że i tak może być. Można przyjąć, że już się znają i całkiem dobrze dogadywały się do czasu kiedy to Maja nie zaczęła dziwnie się zachowywać, jak Maciek zresztą również. To by wkurzyło Marcelę i będzie skora ją wręcz zabić jak będzie widzieć jakiś fałszywy alarm od strony Maji. ]

    Marcela

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Mogę zacząć, ale nie obiecuję czegoś cudownego ]

    Najgorsze chyba było to uczucie gdy widziała Maję, że kiedyś naprawdę ją lubiła. Uważała, że pomimo tego co robi jest naprawdę miłą i wartościową dziewczyną. Ale pewnego dnia wszystko jakby się zmieniło. Przyszła do Maćka do pubu, a ona zaczęła się dziwnie zachowywać, jakby jej unikać. Jej chłopak niby zachowywał się tak jak zawsze, ale kobieca intuicja mówiła jej, że coś jest nie tak.
    Marcelina zaczęła coś podejrzewać. Wiedziała, że coś się wydarzyło. Szczególnie, że Maciek patrzył na nią jakby bardziej zachłannie niż zwykle. Do tego zdążyła się przyzwyczaić, ale nie ukrywajmy bolało ją to. W końcu kochała go jak nikogo innego.
    Tego dnia wszystko było jak zwykle. Poszła do szkoły, odrobiła lekcje, zjadła obiad i poszła do pubu. Gdy weszła a drzwi specyficznie skrzypnęły wszyscy zaczęli się z nią witać. Ale chyba znaczące i zimne spojrzenie Marceli na Maję dało jej do zrozumienia, żeby nie zbliżała się do jej faceta bo jest gotowa roztrzaskać jej łeb o blat baru. Co jak co ale może i wyglądała na delikatną, ale jeśli chodziło o pana Olszewskiego przestawała racjonalnie myśleć.

    Marcelina

    OdpowiedzUsuń
  6. [Jako, że zasłoniłam Ci kartę, to proponuję wątek z Alexem :)]

    OdpowiedzUsuń
  7. (może jak Maja by była w pracy to by do niego podeszła widząc że to jakiś nadziany dzieciak sypiacy mamona w tą i we w tą. Co ty na to?)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubił arogancji. Nie lubił, gdy ktoś go ignorował, jak np. Maja. Okej, stało się. Przespali się ze sobą. Ale to było dawno, przynajmniej dla niego trzy miesiące to był długi okres czasu. On sam prawie o tym zapomniał. Dużo pracował, dlatego niezbyt miał czas na roztrwanianie się nad przeszłością. A to, że czasem obdarzał Maję zbyt długim, nieco uciążliwym spojrzeniem było inną sprawą i jeśli można tak powiedzieć; nie robił tego do końca celowo. Jego oczy same ciągnęły w tamtą stronę.
    Jednak unikała go. Widział to. Gdzie się nie pojawiał, ona stamtąd znikała. Siadał przy barze, ona nagle udawała, że coś sobie przypomina i odchodziła. Okej, raz czy dwa by to przeszło, ale dziecięć? To już rzucało się w oczy.
    Jednak teraz musiała się z nim spotkać. Ze zdenerwowanym nim, co gorsza. Nie lubił wysłuchiwać skarg, nienawidził wręcz. A teraz musiał słuchać chyba z dziesięć minut lamentowania. Jeden klient był niezadowolony, a nawet zdenerwowany. Ponoć kulturalnie umówił się z dziewczyną, tak jak powinien, a ta wylała mu wodę na twarz i wyzwała od debili, ówcześnie zabierając pieniądze. Ile w tym prawdy? Ciężko stwierdzić.
    Siedział przy jednym ze stolików i czekał ma Maję. Gdy usiadła naprzeciwko podniósł na nią wzrok.
    - Słucham co masz mi do powiedzenia - odparł spokojnie jak na siebie.

    Maciej

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Widzę, że coś Ci się nie chce odpisać :>]

    Marcela

    OdpowiedzUsuń
  10. Przecież nikt nie mógł się nie dziwić biorąc pod uwagę zachowanie Marceliny w zaistniałej sytuacji. Ciekawe jakby Maja zachowywała się jakby kogoś kochała a ten ktoś nie zwracałby uwagi na jej uczucia. Wolałby przespać się z jakąś dziwką, która u niego właśnie na takich stanowisku pracowała. Owszem to brzmi ostro, kiedyś uważała tą dziewczynę za kogoś wartościowego, jednak potem przestała. Bo jeśli idzie do łóżka z kimś kto kogoś ma i biorąc pod uwagę, że zna się tą osobą...wtedy panna Dąbrowska traci do kogoś takiego szacunek. Nie chodzi tu już nawet o to, że to był jej facet, ale takich rzeczy się nie robi.
    Czy ona odezwie się pierwsza? Nie, na pewno dopóki nie będzie musiała. Przywitała się z Maćkiem, który jak zwykle zachowywał się dosyć nachalnie, co było normą. Następnie usiadła przy ich stałym stoliku ale Maciek poprosił by poszła do coś do picia. Dlatego nasza Marcelina ruszyła w stronę lady wcześniej zdejmując ten swój płaszczyk z pewexu. Szła w swojej sukieneczce stukając obcasikami swoich kozaczków. Weszła za ladę i zrobiła szybko jakieś dwa drinki, oczywiście mu mocniejszego. Kiedy już wychodziła zza lady Maja wchodziła za nią niczym torpeda. Marcelina mało nie wylała alkoholu, który trzymała w tych swoich drobnych rączkach.
    - Uważaj trochę. - zwróciła jej uwagę.

    Marcelina

    OdpowiedzUsuń
  11. -'Przez cały weekend będzie padać, więc jeżeli zamierzamy gdzieś iść, to lepiej nie zapomnieć parasola…’- wyłączyłem radio, tym samym przerywając gadanie pogodynki. Nie miałem zbyt ambitnych planów na dzisiejsze popołudnie, dlatego też wziąłem z wieszaka kurtkę, buty i wyszedł z mieszkania. Chodziłem bez celu po mieście, gdy zaczął kropić deszcz. ‘Mogłem posłuchać tej babki co gadała w radiu’- pomyślałem, spoglądając do góry, licząc cicho w myślach na to, że zaraz przestanie padać. Na marne, bo niebo zachmurzyło się niemalże całkowicie, a mżawka zamieniła się w rzęsisty deszcz. Aby nie moknąć jeszcze bardziej, wstąpiłem do znanego już sobie lokalu. Rozejrzałem się dookoła, przyglądając się zmianom jakie tutaj zaszły. Kiedy do moich uszu dotarł głos jakiejś dziewczyny, uśmiechnąłem się do niej lekko, lustrując ją wzrokiem. Była ładna, a ja lubiłem ładne dziewczyny.
    - To ja poproszę w takim razie...- zastanowiłem się przez chwilę- Piwo. Duże, dobre piwo- stwierdziłem pewnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z oddali na tle muzyki dobiegającej z głośnika było słychać rytmiczne stukanie kropel deszczu o szybę. Kiedy dziewczyna postawiła przede mną kufel z piwem uśmiechnąłem się lekko.
    - Czyli dobrze mi moja intuicja podpowiedziała, że dostanę tutaj piwo- stwierdziłem- Wczoraj sporą część Warszawy oblatałem po sklepach szukając piwa, ale półki świeciły pustkami. No przepraszam, gdzie nie gdzie stały butelki z octem- powiedziałem z lekką ironią w głosie- Kiedy kończysz?- zapytałem dziewczyny. Widziałem jak mi się przyglądała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nienawidził wręcz tak aroganckiego zachowania jakie własnie zaprezentowała mu Maja. Już się w nim zagotowało, gdy obrzuciła go nie wiadomo jakim spojrzeniem i usiadła naprzeciwko niego robiąc mu wielką łaskę. Aż się musiał oprzeć.
    Słuchał jej jednak spokojnie i wcale nie było widać po nim zdenerwowania. Nie dość, że miał przez nią kłopoty, to ona nawet nie przeprosiła. Tak jakby wcale jej to nie dotyczyło.
    - Ale cholera, Maja. Jestem tu cały czas. Nawet nie próbuj mi wmawiać, że akurat gdzieś poszedłem. Słyszałem dźwięk tłuczonego szkła ale stwierdziłem, że to nic ważnego. Wystarczyło zawołać. Do mnie przyszedł dopiero dziś, trzy dni po zdarzeniu. Jeśli faktycznie mówisz, że był taki pijany to myślę że siły nie miał za dużo, nie wygladał na pakera. Takie sprawy mam załatwiać ja, albo ktoś z ochrony, jasne? Nie ma sensu walczyć z klientami na własną rękę. A teraz przykro mi, będziesz musiała oddać mi te pieniądze albo wyciągnąć z własnego portfela, nie interesuje mnie to. - często bywał taki. Chłodny, nieprzyjemny, drażliwy. "Zły szef" czy jak go nazwać. Postrach pubu, cokolwiek. Ale nie mógł sobie dawać w kaszę dmuchać. Tylko o to tu chodziło.
    Wziął głęboki wdech i uniósł na dziewczynę spokojny wzrok.

    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  14. - To tak jak w sklepie- stwierdziłem z lekkim przekąsem- Im szybciej staniesz w kolejce tym bardziej masz pewność, że coś uda Ci się dostać- powiedziałem, uśmiechając się lekko. Nie raz i nie dwa stało się w kilometrowej kolejce. I pomimo, że mogłem to zawsze powołać się na nazwisko ojca, który to był w partii, to jednak tego nie robiłem. Robiłem to dopiero wtedy, gdy miałem kłopoty z policją, ale to już taka trochę inna bajka- Nie szkodzi. Poczekam godzinę. A jeżeli zajdzie taka potrzeba to poczekam nawet i dwie- powiedziałem.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Każdy chce jakoś odreagować stres dnia codziennego- stwierdziłem- W sumie mógłbym wziać wódkę, ale wolałbym nie trafić przypadkiem na mojego ojca- w prawdzie miałem już te swoje osiemnaście lat, to z ojcem i tak wolałem nie zadzierać. Zawsze potrafił postawić na swoim i nastraszyć tym, że któregoś pięknego dnia zabierze mnie z mieszkania czarna wołga- Jaka jest przyczyna, że na Ciebie chcę zaczekać?- zapytałem się dziewczyny- Podobasz mi się- ach, ta moja bezpośredniość- I mów mi Aleks- dodałem.

    OdpowiedzUsuń
  16. (sory że tak krótko ale pisze z telefonu)

    - raczej nie chodzi tutaj o wyrządzone szkody- stwierdzilem- raczej chodzi o to że zbliżają się jakieś wybory i mój ojciec nie chce abym mu zepsuł reputację- stwierdzilem krzywa się lekko- wiesz co powiedzą ludzie czy też jak ja mam ich przekonać skoro własnego syna nie umiem pilnować i takie tam dyrdymaly.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasami się wydawało że ktoś kto ma wysoko postawionego ojca czy matkę to musi być fajnie. Owszem czasami tak było. Jednak większość ludzi których spotykałem miała mnie za rozpieszczonego synalka partyjackiej szumowiny.
    - czasami nie rozumiem kobiet+ stwierdzilem kiedy po kwadransie dziewczyna wyszła ze mną z baru.

    OdpowiedzUsuń
  18. Żeby wiedziała, że Maćkowi zrobiła coś na przykład awantury, ale nie skończyło się to za dobrze, dlatego nie próbowała już tego robić. Ale jeśli zrobiłby coś co by ją zdenerwowało na pewno by wybuchła i może w końcu miałaby na tyle rozumu i siły woli by od niego odejść, chociaż na kilka dni. Ciekawa by była jego reakcji. Czy miałby to w dupie i poszedł do innych panienek? A może zrobiły tak jak wtedy kiedy zobaczył ją z tamtym chłopakiem?
    - Uważaj co mówisz bo zaraz nie będziesz miała żadnych rączek do pracy. - uśmiechnęła się równie przesłodko po czym po prostu kręcąc jak zwykle lekko biodrami podeszła do ich stolika i usiadła z ich szklankami.

    Marcelina.

    OdpowiedzUsuń
  19. Może i wyglądał na twardziela z krwi i kości, ale jednak czasem miękł jak wszyscy. A jeśli miał do jakiejś osoby słabość, to w ogóle nie umiał się długo obrażać i robić z siebie bezuczuciowego. Tak też było w przypadku jego stosunku do Mai. Okej, był na nią zły nawet bardzo. Ale po usłyszeniu jej skruszonego "przepraszam" i tego cichego wydźwięku strachu w głosie widać było po nim, że emocje z niego ulatują.
    - Okej, Maju. Nie chodzi mi tu o fakt, że odmówiłaś jakiemuś pijanemu klientowi i mi to nie pasuje. Nie, każdy ma swoje zasady, rozumiem cię. Tylko nie walcz z nimi na własną rękę, gdyby był dużo silniejszy mógłby się pchnąć o ścianę czy blat i byłby problem. Więc następnym razem nawet z takimi nie rozmawiaj, wołaj mnie. A jeśli chodzi o tą kasę... Jakoś mu to wypersfaduję. Najwyżej dam ci znać. - uśmiechnął się delikatnie w jej stronę. I zerknął w jej dekolt. Dupa, tak dobrze mu szło.

    Maciej

    OdpowiedzUsuń
  20. [A dżemdobry :). Co do wątku to niestety nie jestem teraz zbytnio pomysłowa...może jacyś dalecy kuzyni, czy coś...stereotypowe wpadniecie w barze czy tam na ulicy?]

    Mikołaj

    OdpowiedzUsuń
  21. Słysząc jej słowa, spojrzałem na nią, po czym zaśmiałem się przyjemnym dla ucha głosem.
    - Podobno tak jest- stwierdziłem- Ale to także zależy od tego w jakich sprawach mamy być konkretni- dodałem- To zależy czego oczekujesz- uśmiechnąłem się w jej kierunku- Może zajdziemy tutaj na chwilę?- zapytałem, stając w pobliżu drzwi Pewexu- Ostatnio mieli tutaj fajną gitarę elektryczną, ale była za droga jak dla mnie, a rodzice nie chcą mi dać na nią kasy, więc sobie odkładam- sprostowałem szybko.

    OdpowiedzUsuń
  22. Uśmiechnąłem się lekko, słysząc jej słowa.
    - Czasami lepiej jest pogadać z kimś obcym, kto Cię w ogóle nie zna- stwierdziłem. Coś w tym było. Wtedy ludzie wiedzieli jak nas mają oceniać. Czy dać jeszcze jakąś nadzieję, albo spisać na straty. A później podobno z takich rozmów rodziły się przyjaźnie. Czy to możliwe? Owszem. Możliwe. Kiedy do moich uszu dobiegło jej pytanie, uniosłem nieznacznie do góry kącik ust- Owszem. Kiedyś grałem na gitarze, dopóki ktoś mi jej nie zawalił- powiedziałem- Teraz aktualnie razem z kolegami wysłaliśmy demo do jakiejś wytwórni. Czekamy na odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń