sobota, 2 lutego 2013

Historia


Maja przyszła na świat jako najstarszy potomek Marii i Tomasza Kolniowskich, gospodyni domowej oraz byłego tramwajarza. Już od najmłodszych lat w jej rodzinie się nie przelewało, zawsze wszystkiego brakowało, ojciec po stracie pracy popadł w nałóg alkoholowy, a na domiar zwykłej ironii losu, rodziły się kolejne dzieci, które przecież trzeba było wykarmić i w coś ubrać. Dlatego dziewczynka starała się pomagać matce w wielu obowiązkach, panować nad pozostałą czwórką rodzeństwa nierzadko kosztem własnych wyrzeczeń. Chwytała się różnych prac. Często dosięgały ją przez to chwile zwątpienia, bowiem chciała żyć równie normalnie, jak córki sąsiadów; nie przejmować się niczym, w przyszłości skończyć szkołę, pójść na studia albo wyjść za mąż za porządnego człowieka. Jednak najbliżsi byli na pierwszym miejscu. A ojciec pił dalej. Nie trudno się domyślić, że stawał się przy tym okropnie nieznośny; wszczynał kolejne awantury, kradł pieniądze, podnosił rękę na żonę, po czym, jak zwykle szedł spać, aby zaszyć się we własnym ograniczonym światku. Czas mijał. Maria zaczęła chorować, problemy ze stawami - obwieścił pewnego razu lekarz podczas wizyty. Kłamał. Kobieta powoli traciła czucie w nogach. Nie mogła ciężko pracować. Nie mogła utrzymać domu przy życiu. Dzieciaki rosły. A jeszcze trzeba było kupić leki. Decyzja o wyjeździe do Warszawy została szybko podjęta ku niezadowoleniu matki. Maja miała niedługo skończyć osiemnaście lat, więc nikt nie odważył się zaprotestować, a nawet jeśli przypadkiem podważył jej zdanie, ona nie słuchała, bo wyznaczyła sobie szlachetny cel: znaleźć pracę. Nie, nie nie bała się ciężkiej harówki od rana do wieczora. Nie bała się poświęcenia. Mimo to, niewielu pracodawców było gotowych zatrudnić młodziutką dziewczynę bez doświadczenia. Przez krótki czas nieśmiało myślała o powrocie do domu, lecz koleżanka, u której się wówczas zatrzymała wyperswadowała jej z głowy nietrafny pomysł. Chyba się nie poddasz, co? - mawiała. Oczywiście, że nie. Takim sposobem na jednej z imprez poznała Macieja Olszewskiego, a ten po wysłuchaniu jej żałośnie tragicznej historii, zaproponował posadę w swoim pubie. Maja prędko zorientowała się, że może również dorobić w nieco inny sposób. Naturalne kobiece kształty dziwnym trafem przypadła do gustu wielu mężczyznom. Przecież żadna praca nie hańbi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz