Twoje oczy się śmieją. Mają ciepłą barwę tęczówek; zieloną z żółtymi plamkami. Są dość duże, szczere, niewinnie. Ale ty już przecież nie wiesz, co to znaczy być niewinnym albo szczerym. Nie wiesz nawet, jak się nazywasz, bo Twoje imię brzmi dziwnie obco. Stałaś się kimś innym. Nie przypominasz już zahukanej dziewczynki z małej wsi pod Warszawą, która przybyła do stolicy szukać pracy. Nie przypominasz dawnej radosnej Mai. Jesteś tanią oszustką. Notorycznie kłamiesz. Za każdym razem, gdy spoglądasz w lustro, czujesz do siebie nieme obrzydzenie oraz wstręt. Jakże mogłoby być inaczej, kiedy sprzedajesz skarb. Sprzedajesz swe ciało obcym mężczyznom. I wcale tego nie chcesz. Nigdy nie chciałaś. Oni nie chcieli. Dlatego codziennie obiecujesz sobie, że w końcu z tym skończysz, że zrobisz to jeden ostatni raz, bo trzeba mamie wysłać pieniądze na lekarstwa, ale podświadomie wiesz, iż to tylko ciche mrzonki, nie mające szansy zaistnieć w rzeczywistości. Tak naprawdę utknęłaś. Utknęłaś po uszy, dziewczyno. Żadne wartości nie mają już dla Ciebie znaczenia. Pozostaje tylko rodzina; dwie młodsze siostry i dwóch młodszych braci, schorowana rodzicielka oraz ojciec pijak. Wbrew pozorom bardzo ich kochasz. Gdyby nie oni, nie byłoby cię tutaj. Sama przyznaj, niszczą cię. Cholernie niszczą.
Oblewasz się uroczym rumieńcem. O dziwio nadal jesteś bardzo nieśmiała. Wiele tematów strasznie cię krępuje, zawstydza, być może to właśnie jedna z Twoich słynnych masek. Chociaż nie, tym razem jesteś prawdziwa; płochliwa, niedostępna, delikatna. W duchu zdeterminowana, gotowa posunąć się do wszystkiego, aby zdobyć upragniony cel. Bez dostatecznej ilości odwagi.
Żyjesz w innym świecie, swoim świecie, w którym chciwie pragniesz stabilizacji oraz spokoju. Z pewnością nie brak ci inteligencji, mimo to przed wakacjami rzuciłaś szkołę. Czasem zaczytujesz się w książkach, od pamiętnych czasów lubiłaś też matematykę, ale nikomu nie zdradzasz głęboko skrywanych tajemnic. Im mniej wiedzą, tym lepiej dla nich. Wydajesz się na pozór niezwykle beztroska; zabawnie marszczysz nos, kiedy Twoje wargi pokrywa szeroki uśmiech, mało tego, nierzadko zanosisz się także wesołym chichotem.
Umiesz ranić słowami. Umiesz wbijać nóż w plecy. Umiesz nęcić. Umiesz intrygować. Umiesz kłamać.
Kim zatem jesteś, droga Maju?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz