Marcelina Dąbrowska
13.10.1961
przyszła maturzystka
| panna wielce dorosła | zodiakalna waga | podobno dziewczyna pana Macieja Olszewskiego | uczennica ostatniej klasy o profilu humanistycznym | córka elektryka i dziennikarki | katoliczka na sześć z plusem , przynajmniej według pozorów | starsza siostra Jasia i Władka | podobno po skończeniu szkoły ma iść na studia | niewiedząca czego chce od życia | podobno ma wielką słabość do słodyczy | z natury niby ponura | niegdyś samotniczka | kiedyś sterty książek teraz alkohol i lufki | umie wyginać się niczym precel | podobno wzorowa uczennica | niedawno jej miłością stały się papierosy, ale przecież to nic złego | drobna dziewczynka o ładnej buzi | zadziorna i pyskata bestia, przynajmniej poza domem | panna co to nie ja | 'co jak co ale uciekać umiem naprawdę szybko' | narkotyki? no co Ty mamo.. | wielka szczęściara mająca ubrania z pewex'u | mała niezdara | nie wkurzaj jej bo urwie Ci ręce przy samych ramionach | panna z dobrego domu | ' nie tak cię wychowywaliśmy ' | uzależniona od herbaty | mająca gramofon i sterty winylowych płyt | mała Zosia-Samosia | marna kucharka | nie lubi dzieci | nie tykać ! |
Wygląd nie spełnia najważniejszej roli.. →
Nie ocenia się książki po okładce.. →
Naprawdę nie rozumiał tej jej całej wiary w kościół i tym podobnym. Za każdym razem gdy słyszał, że idzie do kościoła denerwował się i złościł nie wiadomo czemu. Jego matka była obsesyjna na punkcie wiary. W dzieciństwie cały czas niemalże na siłę ciągała do do kościoła. Ale on jakoś nie potrafił nigdy naprawdę w to wierzyć. Był ateistą z krwi i kości i chyba nic nie było w stanie tego zmienić.
OdpowiedzUsuńW sobotę wieczorem jak zwykle się spotkali. Z góry widać było, że za dużo na tej imprezie nie posiedzą. Obmacywał ją od samego początku, niemalże nachalnie, aż wreszcie poszli do sypialni i wszystko miało szczęśliwe zakończenie.
Obudził go alarm Marceliny. Po co miała wstawać tak wcześnie? A no oczywiście, do kościoła. Wierna katoliczka się znalazła, od siedmiu boleści. Ćpunka i prawie że alkoholiczka, nie wykazująca chęci do poprawy, ale do kościółka trzeba iść, w końcu niedziela!
- Wiem - odparł, siadając na krześle - znów idziesz do tej sekty? - zapytał, mierzwiąc swoje włosy.
Maciek
[obowiazkowo!!!! daj punkt zaczepienia, to cos zacne xD]
OdpowiedzUsuńSiedziała w parku na ławce i cczekała na Marcelinę, która spóźniała sie kilka minut. Włożyła do ust czekoladowego cukierka i w duchu podziekowała Cioci Basi za diabelskie konszachty, które pozwalały na delektowanie się tego typu słodyczami w każdej chwili. Amelia była prosto po próbie, zmęczna ale wyjątkowo zadowolona z siebie. Choreograf męczył ich niemiłosiernie, bo mieli przed sobą dość ważny koncert.
OdpowiedzUsuń- No nareszcie... - uśiechnęła się lekko - Chcesz cukierka? - wyciagnęła do niej rękę z reklamóweczką.
[takie czasy, takie miasto?! *___*! odezw byl natychmiastowyy!!!]
OdpowiedzUsuń- Coś ci wypadło czy ktoś ci wypadł? - spojrzała na nia zrozbawieniem. - No opowiadaj cóż to ten twój Pan tym razem nawyczyniał, hm? - odwrócła na cwilę wzrok i odłożyła na bok torebeczkę z cukierkami. Może i nie przepadała za plotkami, ale przecież 'miłosne' historyjki z ust przyjaciółki, to nie żadne plotki, prawda? Zwłaszcza kiedy 'życie osobiste' samej Amelki sprowadzało się do smętnego wzdychania (w ukryciu) do Marcina, jej partnera tanecznego.
[na milion procent! XD]
OdpowiedzUsuń- Maćka? Mów mi więcej o Maćku... - odwróciła się gwałtownie w jej strone i spojrzała na nią z lekkim błyskiem w oku. A więc jednak! Jednak był w życiu Marceliny jakiś, zapewne przystojny mężczyzna, który zawojował jej serce i zdobył rozum. - Zupełnie nie rozumiem dlaczego dowiaduje się o tym dopiero teraz. Wieszco Marcela? Chyba powinnam się na ciebie obrazić... - udała, że strzela malowniczego focha, po czym wcisnęła do ust kolejnego cukierka - A teraz mów.
- Starszy? Ale... Jak bardzo 'starszy'? Bo wiesz.. Może być tak starszy tylko troche i w sumie wtedy to nic dziwnego... Ale może być tak starszy jak dyrektore naszej szkoły, który wziął ślub ze swoją uczennicą... I pamiętasz jaki to był skandal? Swoją drogą widziałam ich ostatnio, chyba jest w ciąży... Znaczy ta jego żona a nie dyrektor oczywiście. - cała Amelka, zimeniała temat z prędkościa karabinu maszynowego. No cóż, trzeba zaakceptować! - A gdzie pracuje? Tak... z ciekawości.
OdpowiedzUsuń- O! To ciekawe! Zawsze chciałam pracować w pubie.. Wiesz ile ludzi się tam spotyka? Chociaż z drugiej strony nie miałabym wtedy czasu na próby, a to jakoś niekoniecznie mi sie uśmiecha. - zastanowiła sie chwilę - No to rozumiem, że niedługo będę miała przyjemność go poznać, prawda? Chyba nie chcesz go ukrywać przed całym światem, hm? - włożyła do ust kolejnego cukierka i uśmiechnęła sie wesoło - Przyjdziesz na koncert, prawda? W sobotę, równo za miesiąc.
OdpowiedzUsuń[Witam, witam ;)]
OdpowiedzUsuńMaja
[Raczej tak, choć Maja Maćkiem nie zainteresowana :) Ale Marcelina może być zazdrosna, naturalnie, w końcu ma do tego pełne prawo. Dlatego grzecznie proponuje wątek. Chociaż właściwie wpadłam na pewien pomysł, żeby na początku nawet trochę się polubiły, a dopiero potem za sprawą, jakiegoś wydarzenia zaczęły okazywać sobie jawną niechęć. Panienka Kolniowska ma w końcu troszeczkę na sumieniu i źle by jej się z tym żyło.]
OdpowiedzUsuńMaja
- O! O! O! Bardzo podoba mi się taka inicjatywa. Swoją drogą, mam nadzieję że po koncercie uda nam się wyskoczyć na jakąś imprezkę, chociaż taką małą. Wiesz, może Marcin by poszedł... - dodała nieco rozmarzonym tonem. Tak, Amelia była beznadziejnie zakochana w Marcinie odkąd skończyła dwanaście lat. Oczywiście do niczego się nie przyznawała bo skąd! Nawet ciocia Basia załamywała ręce nad tą beznadzieją sytuacją. A jeśli już Ciocia załamuje ręce, to coś jest na rzeczy.
OdpowiedzUsuń[Będzie ciekawiej ;) Zresztą Maje może ta ilość tajemnic w pewnym momencie bardzo przytłoczyć i sama pewnego razu jeszcze złośliwie coś chlapnie, aby dogryźć Marcelinie. Oczywiście wtedy rozpęta się prawdziwa burza. Bo jakżeby inaczej.
OdpowiedzUsuńZaczniesz? Nie lubię, co prawda wykorzystywać ludzi, ale dzisiaj wyjątkowo nie mam siły.]
Maja
- Co? Ja? Nie.. No przecież jestem tu... Wciąż. - dodała z lekkim rozbawieniem i również wyciagnęła paczkę papierosów. Amerykańskich, wprost od cioci Basi. Co prawda większość fajek szła dla Marcina, bo przecież on 'tak ciężko pracuje i mu się należy!', ale i Amelka czasem podkradała jakąś niewinną paczkę. A pan choreograf, przemiły starszy pan, straszy ich non stop, że ich kariera skończy się szybciej niż się zaczęła jeżeli nie przestaną palić.
OdpowiedzUsuń- Znowu namawiasz mnie do perfidnego kłamstwa? Mnie? Taką niewinną i brzydzącą się oszustwem dziewczynę z Warszawy?! - zapytała podniosłym tonem po czym mało nie zakrztusiła się dymem. Nawet jej własny organizm miał reakcje obronne przed tego typu tekstami - Oczywiście, że 'śpisz u mnie', innej opcji w ogóle nie widzę, bo pewnie rodzice rozszarpali by cie gołymi rękoma a to by oznaczało, że nie miałabym z kim siedzieć na ławce w parku...
OdpowiedzUsuń- Wiem, wiem... - machnęła ręką - Czekam po prostu na idealny czas, żebyś mogła się odwdzięczyć - odparła lakonicznie po czym uśmiechnęła sie wesoło - O jakich przysługach ty w ogóle mówisz? Robię to bo jesteś moją przyjaciółką... A to tylko niewinne kłamstwo, przecież nie okradasz wieczorami banków z Maćkiem... Znaczy, mam nadzieję że tego nie robisz - dodała jakby po namyśle.
OdpowiedzUsuń[rozsylam im info! XD]
(jakiś wątek z aleksem?)
OdpowiedzUsuń- Daj spokój... - wstał z krzesła i zamknął ją w swoich silnych ramionach, przy okazji zahaczając dłońmi o materiał jej bielizny i delikatnie wsuwając palce pod nią.
OdpowiedzUsuń- Może jednak zostaniesz jeszcze na pół godzinki, co ty na to? - obdarzył ją uroczym uśmiechem i jego palce wsunęły się jeszcze głębiej.
Wiedział, że jest świetną aktorką, zdążył ją trochę poznać. Rodzice wierzyli jej we wszystko. Była przez nich rozpieszczana, czego poniekąd jej zazdrościł. Jego rodzice nigdy się nim specjalnie nie interesowali. Matka przypomniała sobie o nim dopiero, gdy powoli stawał się bogaty.
Odgarnął lekko włosy z jej szyi i pocałował ją delikatnie w malinkę którą zostawił na jej szyi.
Maciek
Może chodzą razem do klasy)
OdpowiedzUsuń(zaczniesz? Ja dałam pomysł)
OdpowiedzUsuń[A w której części Warszawy mieszka Marcela? Mogli by mieszkać jakoś po sąsiedzku z Judynem]
OdpowiedzUsuńBez jakiejkolwiek argumentacji podniósł ją nagle do góry i posadził na blacie stołu, całując ją niemalże nachalnie. Czasami wydawać by się mogło, że z jego popędem seksualnym ma czternaście lat. Mógł uprawiać seks naprawdę bez przerwy. A miał jednak te dwadzieścia dziewięć lat. Wiadomo, nie była to czterdziestka ale ludzie w tym wieku zazwyczaj trochę stopują.
OdpowiedzUsuńWsunął dłoń bezceremonialnie pod jej dolną część bielizny.
- Ale w sumie... przed kościołem chyba nie wypada, prawda? - na jego usta wkradł się swoisty zawadiacki uśmieszek.
Maciek
[więc jeśli by Ci pasowała Saska kępa i dom, to jak najbardziej mogą być sąsiadami]
OdpowiedzUsuńMaja starała się zapomnieć o nocy spędzonej z Maćkiem, zresztą całkiem nieźle jej szło, tylko Marcelina wszystko psuła z uporem maniaka. Prowokowała nieprzyjemne sytuacje, rzucała kąśliwe uwagi i wracała do tego, co wydarzyło się między nimi ponad trzy miesiące temu, choć blondynka nigdy niczego nie potwierdziła. Nie musiała. Ludzie zwykli czytać z niej, jak z otwartej księgi. A na dodatek zawsze wiedzieli lepiej, nie słuchając żadnych tłumaczeń. Cóż, pocieszenie było takie, iż na miejscu koleżanki w stu procentach postąpiłaby tak samo.
OdpowiedzUsuńZazdrość. Piękne uczucie. Tylko cholera, teraz na głowie miała o wiele ważniejsze rzeczy niż przedawniony romans z szefem.
Obrzuciła dziewczynę obojętnym spojrzeniem, po czym wróciła do poprzednich zajęć. Nie, nie odezwie się pierwsza. Bo niby po co? Żeby znowu wywołać przedstawienie?
[Przepraszam :D]
Maja
[całe życie koniec świata <3 okej, to może inaczej, za młodu Judyn mieszkał w bloku z matką i to mieszkanie mogło mu zostać, może tam czasem siedzieć, szczególnie gdy ma dosyć wszystkiego i chce pobyć sam]
OdpowiedzUsuńDzisiejszy dzień zaczął się bardzo feralnie dla mnie. Zaspałem jak cholera i musiałem niemalże pędzić na zajęcia. Szybko ubrałem sie w to co wpadło mi pierwsze w ręce i spakowałem jakieś książki i zeszyty. Plecak był dziwnie lekki, więc na pewno czegoś zapomniałem. A czego to dokładnie? To okaże się zapewne w szkole na jakiejś lekcji. Kątem oka spojrzałem na plan zajęć. Pierwszą miałem matematykę. Fuck... facetka i tak była już na mnie cięta. Kiedy dobiegłem do szkoły było piętnaście po ósmej. Aby ta stara jędza nie zauważyła mnie, zacząłem iść na czworakach. I kiedy już byłem prawie przy swojej ławce nauczycielka mnie zauważyła.
OdpowiedzUsuńCzasami zastanawiałem się dlaczego czasami mój mózg nie myśli. Mogłem przecież przyjechać na drugą lekcję, nigdzie się nie spiesząc, a ojciec by mi napisał usprawiedliwienie. Albo mama.
OdpowiedzUsuń- Witam panie Milanowski- powiedziała niezbyt przyjaznym tonem nauczycielka. Taki ton u niej w kierunku do ucznia nie zwiastował niczego dobrego. Uśmiechnąłem się lekko, nieco zakłopotany. Odchyliłem się nieco do tyłu, tym samym wymijając listewkę, którą profesorka chciała mnie zdzielić- Można wiedzieć co Ty chłopcze wyczyniasz?
- Tak dokładnie?- zapytałem- Tak dokładnie to szukałem... Szukałem czegoś co mi tutaj wypadło- dla wiarygodności zacząłem się rozglądać- O już mam- uśmiechnąłem się lekko, ukazując klasie jakiegoś pająka.
- Milanowski... wyrzuć to przez okno, albo zdepcz.
- Weź mnie nie strasz, cooo? Bo normalnie moje biedne serce uczciwego człowieka będzie łkało okropnie, ze wiem więcej niż wiedzieć powinnam. A ja naprawdę nie lubie wiedzieć więcej niż powinnam, bo jak mawia ciocia Basia: Im mniej wiesz tym śpisz spokojniej. A ty doskonale wiesz, że ja lubie spać. - dodała po chwili z lekkim rozbawieniem. Taka prawda, mogłaby spać i chodzić na próby. Na co komu praca u matki w zakładzie krawieckim? - Aaa! I mama mówiła, że mam ci przekazać że te spodnie są już gotowe... - odparła z lekkim uśmiechem.
OdpowiedzUsuńTrzy miesiące temu nie miała zielonego pojęcia o istnieniu Marceliny, ponieważ nikt nie wysilił się na udzielenie Mai tak istotnej informacji. O wszystkim dowiedziała się dopiero po fakcie i od razu tego pożałowała, zwłaszcza, że szatynka wyglądała na naprawdę skorą do nawiązania dobrze prosperującej znajomości, a Maciek nie robił nic, aby temu zaradzić. Stał tylko z założonymi rękami i obserwował je najwyraźniej nieźle ubawiony. Ale jej nie było do śmiechu. Musiała pracować, musiała utrzymać rodzinę, nie miała czasu na dramaty. Zdarzyło się, przespali się ze sobą - bywa.
OdpowiedzUsuńBlondynka jednak nie czuła do koleżanki złości, co najwyżej żal, bo facet, z którym się spotykała, nie miał żadnych oporów, żeby ją zdradzić. Na jej miejscu pewnie i jemu dałaby do wiwatu, bo to w gruncie rzeczy był współsprawca zaistniałej sytuacji, lecz nie zamierzała się odzywać. Wystarczająco dużo szkód wyrządziła.
- W takim razie pilnuj swojego miejsca, bo, jak widzisz, nie potrzebuje drugich rąk do pracy - uśmiechnęła się słodko z udawaną uprzejmością.
Uśmiechnął się tuż przy jej wargach i przesunął dłońmi po jej udach.
OdpowiedzUsuń- Niech będzie, że raz zagram odpowiedzialniejszego - pocałował ją delikatnie, uniósł łapiąc ją za uda i spokojnie opuścił na ziemię. Był od niej dużo wyższy, a to jednak rzucało się w oczy.
- Może zrób jakieś śniadanie - spojrzał na zegarek - za godzinę otwieramy - odparł, mając na myśli oczywiście bar. Cholera, najchętniej by cały dzień przeleżał ale po prostu nie mógł. Cóż, gdyby pracował na jakieś budowie miałby jeszcze gorzej. I nie miałby takiej dziewczyny.
Ostatecznie klepnął ją lekko w pośladek i usiadł, spoglądając w jej kierunku kątem oka. Była ładną młodą dziewczyną. Po co się z nim związała? Dla niego powód był oczywisty. Kasa. Ale na dzień dzisiejszy całkiem fajnie się z nią bawił i nie chciał tego kończyć.
Maciek
- Otwarte do samego wieczora, więc jak ttylko znajdziesz chwilę to nie ma problemu. A właśnie, Marcela słuchaj... Pamiętasz jak kiedyś gadałyśmy o tym wakacjnym wyjeźdze w góry? Ja wiem, że to jeszcze kupę czasu, ale ostatnio gadałam z ciocią i ona ma numer do jakiegoś pensjonatu w Karpaczu... Podobno właściciel wisi jej przysługę, więc może wziąłby od nas po kosztach jakbyśmy zadzwoniły wcześniej..? Zbierzemy większą ekipę i już. - Amelia miała czasem wrażenie, że pół Polski wisi cioci Basi przysługę, nie żeby się skarżyła oczywiście!
OdpowiedzUsuńPająk... wielkie mi rzeczy. Małe, niczemu winne stworzonko, które z pewnością bardziej bało się ludzi i nic im nie zrobiło. A te dziewczyny darły się jakby nie wiem co. Ciekawe czy giganci wiszczeliby na nasz widok. Dobra, koniec rozmyślania o głupotach Aleks. Usiadłem szybko do swojej ławki i wyciągnąłem zeszyt.
OdpowiedzUsuń- A podręcznik gdzie?- usłyszałem głos nauczycielki- A, nie masz. Pała- miły początek dnia, nie ma co.
- Ej... jaki jest temat?- zapytałem Marceliny, gdy kobieta stanęła do klasy plecami i zaczęła coś bazgrolić na tablicy kredą. W prawdzie myślami byłem już sobie na boisku, ganiając piłkę z kolegami i jakoś nic mi się nie chciało robić. Dlatego też z utęsknieniem czekałem na dzwonek na przerwę.
- Myślisz, że zjedzenie tego będzie dla mnie bezpieczne? - obdarzył ją lekkim uśmiechem - ufam ci, że tak. Jak nie, to cię stąd dziś nie wypuszczę, ot co. - stwierdził ze wzruszeniem ramion po czym nadział na widelec trochę jajecznicy i wsunął ją do ust. Był to może nieco dramatyczny moment dla dziewczyny.
OdpowiedzUsuń- Wyrabiasz się. Powiedzmy, że dziś cię uwolnię. Ale wrócisz wieczorem, prawda? - obdarzył ją tym swoim pięknym uśmiechem, który zawsze uruchamiał gdy chciał ją sobie delikatnie owinąć wokół palca.
Maciek
[Oj xD Czasami się mi myli xD]
OdpowiedzUsuń-Dzięki- odpowiedziałem, uśmiechając się do niej. Akurat funkcje kwadratowe to szły mi całkiem dobrze. Na szczęście rozumiałem te tematy i nie miałem z tym większych problemów. Zacząłem rozwiązywać sobie powoli zadania. Ucieszyłem się kiedy w końcu nastąpiła pauza. Takie małe święto dla każdego ucznia. Szybko spakowałem swoje rzeczy i wyszedłem z klasy, uprzednio mruknąwszy w stronę nauczycielki 'do widzenia'. Co to ja teraz miałem? Szwak... jak zwykle zapomniałem nauczyć się tego przeklętego planu lekcji na pamięć. Podszedłem do Marceliny- Wiesz może co teraz mamy? Nie pamiętam co teraz powinno być, a nie mam nigdzie zapisanego planu.
- Cały czas ta twoja szkoła - mruknął z niezadowoleniem w głosie, patrząc w talerz. Był za bardzo zaborczy, wiedział o tym. I choć nie była to taka miła zazdrość a raczej coś bardziej obsesyjnego, to cholera, robił to wszystko bo ją kochał i nie chciał żeby odeszła. Nie ważne ile milionów razy w złości obrzucał ją najgorszymi obelgami i mówił, że ma się wynosić i nigdy nie pojawiać. Już taki był. Słowa wypływały z jego ust pod wpływem emocji.
OdpowiedzUsuń- Na dzień dzisiejszy jedyne na co czekam, to czas w którym się wreszcie do mnie przeprowadzisz. Masz osiemnaście lat, nie wiem po co ci to całe wykształcenie. Ja nie mam żadnego i żyję lepiej od wielu innych. - odparł unosząc na nią ciemne teczówki.
Maciek
- Ja w wieku osiemnastu lat sam wyjechałem pociągiem za zaoszczędzone pieniądze do Warszawy. Miałem tylko bilet, nie miałem nawet gdzie mieszkać. Pierwszą noc spędziłem na przystanku autobusowym, zgarnęła mnie milicja i mieli wysyłać do najcięższych kopalnianych prac po 12 godzin, a ty boisz się, że starsi się na ciebie pogniewają? Jesteś dorosła, możesz robić co chcesz. Wyjedź na studia do Paryża, do Londynu, twoi rodzice mają na to kasę. Czuję, że psuję twoje wszystkie plany na przyszłość jak tak mówisz. Idź, wiesz, że cię nigdy nie zatrzymywałem. Postawiłbym ci wybór, ja albo studia, ale chamsko to brzmi więc go nie stawiam. Chcę cię tylko poinformować że nie będę na ciebie wiecznie czekał, gdy ty będziesz pół życia się uczyć a drugie pół siedzieć na studiach - odparł i z nieodgadnioną miną wstał i wrzucił talerz do umywalki. Przetarł zmęczone i niewyspane oczy po czym nalał sobie szklankę wody i wypił ją jednym haustem.
OdpowiedzUsuńMaciek
I tego w niej tak naprawdę najmocniej na świecie nienawidził. Nigdy się z nim nie kłóciła. On wkurzał się, rzucał mnóstwo słów a ona tylko odburkiwała coś żeby nie był zły. Miał być zły, a ona miała przekonywać go do swoich racji a nie kulić ogon, cholera. Czasami widać było bardzo dokładnie że są z dwóch różnych planet.
OdpowiedzUsuńWziął jedynie głęboki oddech po jej słowach i pokręcił głową z dezaprobatą. Dopił herbatę stojącą na stole i również zaczął się ubierać. Naciągnął na siebie spodnie i otworzył szafę w poszukiwaniu bluzki.
- Znów ta sama śpiewka. Mówisz co innego a robisz co innego. - stwierdził z irytacją w głosie.
Maciek
- Dzięki- odpowiedziałem. Wyszedłem na zewnątrz. Za winklem jak zwykle zebrało się sporo ludzi. Takie szkolne miejsce spotkań towarzyskich między lekcjami. Lubiłem to miejsce. Może akurat dlatego, że nauczyciele rzadko kiedy już tutaj przychodzili. Na nic zdały się prośby, groźby i błagania, aby tutaj nie palić. Sporo uczniów miało to gdzieś po prostu i dalej przychodzili. Do takich osób zaliczałem się także i ja.
OdpowiedzUsuń- Ej, a może byśmy tak poszli na waksy po tej lekcji?- zapytał Mateusz. To nie był taki zły pomysł. Tylko gorzej było z miejscówką, gdzie byśmy mogli przesiedzieć te kilka godzin. Na każdym kroku można było spotkać milicjantów. Albo kogoś życzliwego, kto doniósłby rodzicom.
Kiedy zabrzmiał dzwonek poszedłem do klasy. Z historii mieliśmy napisać sprawdzian. Przygotowywałem się wczoraj do niego ze trzy godziny.
Gdy wyszła z łazienki jego już w pokoju nie było. Ruszył w kierunku pubu, który znajdował się pięć minut drogi od jego domu. Nie chciał z nią rozmawiać. Z każdym dniem coraz mocniej i silniej odczuwał różnice pomiędzy nimi. Chłopak ze wsi, praktycznie bez żadnej rodziny, zdany na los i dziewczyna która od początku miała wszystko co zapragnie. Nie różnili się tyko stanem materialnym. Różnili się jakością życia, sposobem życia i charakterami.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, chciał jej zrobić niespodziankę - przynajmniej on to niespodzianką nazwał. Chciał przeprosić ją i pożegnać na dworcu, na który przyjechał. No i była tam, problem w tym, że stała z jakimś chłopakiem w jej wieku, od razu widać było że studentem a ten uśmiechał się do niej i ona do niego. Potem wchodziła do pociągu, potknęła się a ten ją złapał i ich twarze znalazły się blisko, za blisko. Żadnego godzenia się nie będzie, ot co... Najlepiej to w ogóle żeby mu sie nie pokazywała na oczy przez conajmniej najbliższy tydzień...
Maciej
Nie miał ochoty na rozmowę z nią. Zawsze gdy był na nią zły, chciał się odciąć, żeby trochę się uspokoić, przemyśleć wszystko, nie podejmować pochopnych decyzji... Ale i tak wszyscy traktowali to jako nagłe obrażanie się o bele co. A on czasem potrzebował czasu, zwłaszcza że w jego mniemaniu ich związek już naprawdę stał długi czas pod znakiem zapytania. Cholera, chciał mieć ją wyłączność, a jej cały czas nie było. Bo studia, bo rodzina, bo nauka. Wiedział, że ma swoje obowiązki i nigdy nie powiedział jej "nie, masz zostać" ale jednocześnie seks raz na tydzień niezbyt mu odpowiadał, ale pal sześć nie chodziło tylko o to. Czasami czuł się cholernie samotny i to było denerwujące. Tyle kobiet się do niego kleiło, uśmiechało. A on mógł tylko patrzeć lub odtrącać.
OdpowiedzUsuńMaciek
Ona mówiła i mówiła, tak jakby jej monolog miał nie mieć końca a Maciek chyba nawet jej nie słuchał. A jak słuchał to jednym uchem a drugim wszystko mu wylatywało. Przemyślał wszystko i chyba nadszedł czas na pewne decyzje.
OdpowiedzUsuń- Super, wszystko super, ale wykreśl z tego planu mnie. - jego głos był spokojny jak nigdy wcześniej - To koniec, Marcelina. - widząc jej minę, wcale się nie uśmiechnął i nie cofnął wszystkiego jak czesto bywało - Ja nie żartuję. Nie ma dla nas przyszłości. Muszę sobie poukładać życie, może za miesiąc, dwa, przemyślę wszystko ale... Ale i tak nie chcę byś robiła sobie nadzieję. Przepraszam, że tak późno zdecydowałem się na to wszystko, ale myślałem nad tym już od dawna. Wszystkie twoje rzeczy są w sypialni. - jego ton głosu był łagodny spokojny i zrównoważony. Widać było, że mówi poważnie. Nie żartował.
Maciek
- Bardzo fajnie, a ona w przeciwieństwie do ciebie, mimo że jest prostytutką napewno nie dawałaby dupy innym facetom w związku! - rzucił za nią jeszcze. Jakoś nie czuł żadnych wyrzutów sumeinia ani niczego podobnego.
OdpowiedzUsuńKochał ją. Kochał ją jak głupek. Jak idiota. Jak skończony głupi, naiwny idiota. Liczył po cichu na to, że gdy nie będzie musiał jej codziennie widywać, patrzeć na nią to zapomni choć na chwilę. Nie lubił uczuć. Ograniczały go, przywiązywały do osób do których nie powinny przywiązywać. Np. Marceliny, która była z zupełnie innego świata. Nie odeszła by od rodziców dla niego, tam miała dobrze, widział to. Kochała rodzinę, była dla niej naprawdę ważna. Jego matka zainteresowała się jego osobą dopiero gdy otworzył pub i stał się w małym stopniu ale bogaty.
Maciek